— Więc istotnie byłeś w tym domu? W tym, albo w bardzo blizkim, bo właśnie go szukam.
— Dobrze — rzekł Bussy — więc nie marzyłem.
— Jakto pan nie marzyłeś?
— Muszę ci powiedzieć mój przyjacielu, że oprócz pchnięcia w bok, wszystko uważałem za sen.
— Teraz się nie dziwię — rzekł młody lekarz.
— Dla czego?
— Domyślałem się jakiejś tajemnicy.
— Którą ja pragnę wyjaśnić i w czem liczę na twoję pomoc.
— Najchętniej.
— Ale przede wszystkiem, dwa wyrazy.
— Powiedz je pan.
— Jak się nazywasz?
— Panie przebacz mi — mówił młody lekarz. Wiem, że na podobne pytanie powinienem się wyprostować i powiedzieć: a pan jeżeli łaska? Lecz pan masz szpadę, a ja tylko lancet. Pan wyglądasz na pana, a ja jestem zbłocony jak hultaj. Odpowiadam więc, że się nazywam Remy le Haudouin.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/148
Ta strona została przepisana.