Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/152

Ta strona została przepisana.

— Tak, to jej.
— Zapewne.
— Jestem tego pewny.
— A więc masz pan cos pewnego. Następnie, wprowadzono mię do pokoju, w którym leżałeś i kazano mi zdjąć zasłonę.
— Tak.
— I wtedy pana spostrzegłem.
— Gdzież byłem?
— Leżałeś pan na łóżku.
— Na łóżku adamaszkowem, białem.
— Tak.
— W pokoju z obiciem?
— Tak samo.
— Z malowanem sklepieniem?
— Tak, prócz tego, pomiędzy oknami był...
— Portret?
— Prześliczny.
— Kobiety najwięcej mającej lat dziewiętnaście.
— Tak.
— Blondynki?
— Zupełnie tak.
— Pięknej, jak anioł.
— Jeszcze piękniejszej.
— Brawo! no i cóż dalej robiłeś? — zapytał Bussy.