Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/161

Ta strona została przepisana.

— I dostać się doń — dodał Remy.
— Mniejsza o to — rzekł Bussy — mam zawsze środek, chociaż czasem mniej bezpieczny.
— Jaki?
— Moja szpada.
— To czyni mi nadzieję, ze długo przy panu zostanę.
— Bądź o to spokojnym, mój drogi; zdaje mi się, że cię znam od lat dwudziestu i nie mógłbym obejść się bez ciebie.
Przyjemna postać młodego lekarza rozjaśniła się pod wpływem radości.
— A więc — rzekł — tak się rozdzielamy: pan jedziesz na polowanie, ja idę na na ulicę Beautrellis, aby z tamtąd ów dom odszukać.
— To byłoby przyjemnie, żeby każdy z nas z czemsiś powrócił.
Bussy i Haudouin rozeszli się jak dwaj przyjaciele.
W rzeczy samej, wielkie było polowanie w lasku Vincennes przy objęciu obowiązków wielkiego łowczego, przez pana Brian de Monsoreau.
Nabożna processya towarzysząca pokutującemu królowi, nie była pewną, czy Henryk będzie obecny, bo w czasie takiego nabożeństwa, często król nie tylko nie wychodził z Luwru, ale nawet zamykał się w klasztorze.