— Zkąd wiesz o tem?
— Od pani Veudron, która go bardzo pięknym znajduje i któraby chętnie poszła za niego, jak Lukrecya Borgia za czwartego męża hrabiego d’Est. Patrzaj, jak obciera się koniem około niego.
— Z jakiego kraju jest łowczy? — zapytał Bussy.
— Z wielu.
— Gdzie położonych?
— Około Andegaweńskiego.
— Czy bogaty?
— Tak mówią przynajmniej; w rzeczy samej, ma z drobnej szlachty pochodzić.
— Któż jest kochanką tego gbura?
— Nie ma kochanki, pan de Morsoreau jest szczególny w swoim rodzaju; otóż książę Andegaweński cię przyzywa.
— Niech poczeka. Ten człowiek, nie wiem dla czego, podnieca moję ciekawość, bo cóż to za nazwisko. Monsoreau!
— Mysia góra — odparł Antraguet — oto etymologia; stary ksiądz dziś mię tego nauczył: „Mons soricis.”
— Nie żądam więcej.
— A! czekaj, czekaj — nagle zawołał Antraguet.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/167
Ta strona została przepisana.