Książę wraz z Bussym powrócili na łowy, które gienialnie pan de Monsoreau prowadził.
Król był zadowolony z jogo rozporządzeń i ze swojego stanowiska.
Po dwugodzinnej zabawie, po przebiegnięciu czterech, albo pięciu mil, zwierz wyszedł na strzał jego.
Pan de Monsoreau otrzymał pochwały tak króla, jak i księcia.
— Mości książę — rzekł — szczęśliwy jestem, mogąc na twoje pochwały zasłużyć, bo tobie winien jestem godność moję.
— Ale żebyś wciąż zasługiwał na moje względy — odrzekł książę — musisz jeszcze dzisiaj wyjechać do Fontainebleau; król chce polować po jutrze i dni następnych, a jeden dzień nie zanadto na poznanie lasów.
— Wiem o tem, Mości książę — odpowie dział Monsoreau — moje przygotowania do podróży bardzo krótkie i zaraz mogę wyjechać.
— A!... panie de Monsoreau — mówił Bussy — teraz nie możesz się spodziewać spoczynku.
Chciałeś być wielkim łowczym, więc jesteś. W tym stanie przynajmniej pięćdziesiąt nocy niewygodnych przepędzisz; szczęście, że żony nie masz.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/181
Ta strona została przepisana.