— Nic nie znalazłeś?...
— Ten dom jest niedostępny jak w dzień, tak w nocy. Błądzę pomiędzy kilkoma do siebie podobnemi.
— Kiedy tak — rzekł Bussy — to ja jestem szczęśliwszy, mój drogi Haudouin.
— Jakto, panie, więc i ty szukałeś?...
— Nie, tylkom przez ulicę przejechał.
— I poznałeś bramę?....
— Opatrzność ma swoje ukryte i tajemnicze drogi.
— Więc jesteś pan pewny?...
— Nie mówię tego, ale się spodziewam.
— A kiedyż będę mógł dowiedzieć się, że znalazłeś co szukałeś?..
— Jutro rano.
— Tym czasem, czy mię pan nie potrzebujesz?...
— Nie, mój drogi.
— Nie potrzeba, abym ci towarzyszył?...
— Nawet niepodobna.
— Bądź przynajmniej, panie, ostrożnym.
— Ach!.. mój drogi, niepotrzebne zalecenie, bo dobrze mię znają.
Bussy jadł obiad, nie myśląc wcale, jak będzie wieczerzał; następnie o ósmej wybrał najlep-
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/185
Ta strona została przepisana.