Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/201

Ta strona została przepisana.

soreau wychylił się z lasu, przybiegł nad wodę i skoczył z konia.
Wtedy zebrałam siły i zawołałam składając ręce: łaski! łaski!
Zdaje się, że spostrzegł mię; krzyknęłam silniej niż pierwej.
Usłyszał, bo podniósł głowę, widziałam jak pobiegł do lodzi, odwiązał ją i udał się do biednej łani, którą psy obskoczyły.
Sadziłam, że wzruszony mą prośbą, niesie pomoc biednemu zwierzęciu, gdy on dobywszy kordelas i błysnąwszy nim w powietrzu, biednej Dafne cios zadał.
Krew trysnęła i zafarbowała wodę.
Łania jęknęła okropnie, uderzyła wodę nogami, wyciągnęła się i padła.
Krzyknęłam tak boleśnie jak ona i padłam omdlała.
Kiedym przyszła do siebie, ujrzałam się w pałacu Beaugé a mój ojciec, po którego podano, płakał przy mojem łóżku.
Ponieważ było to tylko chwilowe mocne wzruszenie, nazajutrz mogłam do Meridor powrócić; przecież trzy czy cztery dni pozostałam w pałacu.
Czwartego dnia, ojciec mówił mi, że pan de Monsoreau, który mię widział gdym zemdlała, co