Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/208

Ta strona została przepisana.

niespokojności, ruch powozu począł mię usypiać, uczułam, jak Gertruda chwyta mię za ramię.
— A! panienko — rzekła biedna dziewczyna — co to takiego?
Wychyliłam głowę i ujrzałam, że nas otoczyło sześciu zamaskowanych jeźdzców; nasi ludzie, chcący się bronić, rozbrojeni zostali.
Zanadto byłam przestraszoną, ażeby wołać pomocy, zresztą, któżby nam pomógł?
Dowódzca owych zamaskowanych, przystąpił do drzwiczek i rzekł: niech pani będzie spokojną, nic jej się złego nie stanie. Proszę tylko udać się za nami.
— Gdzie? — zapytałam.
— Tam, gdzie z panią będą się obchodzić jak z królową.
Obietnica ta więcej mię jeszcze strwożyła.
— O! mój ojcze! mój ojcze! — rzekłem do siebie.
— Panienko — odezwała się cicho Gertruda — ja znam te okolice i jeżeli zechcesz, możemy uciekać.
Ta rada nie uspokoiła mnie; przecież przyjemna było pomyśleć, że ktoś nas chce ratować, odzyskałam też sił nieco.
— Czyńcie panowie, co wam się podoba —