Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/211

Ta strona została przepisana.

mówił zamaskowany mężczyzna, zapukaj tylko we drzwi, a czuwający w przedpokoju stawi się na twoje rozkazy.
Ta pozorna grzeczność domyślać się kazała, że strzeżone jesteśmy.
Zamaskowany mężczyzna ukłonił się i wyszedł, słyszałyśmy jak drzwi za sobą na podwójny spust zamknął.
Zostałyśmy same, patrzałyśmy nieruchome na dwa kandelabry, które oświetlały stół jadalny.
Gertruda pierwsza chciała przemówić, ale dałam jej znak aby milczała, z obawy, czy nas kto nie podsłuchuje.
Drzwi pokoju przeznaczonego dla Gertrudy były otwarte; przyszła nam chęć zobaczyć go i na palcach, z kandelabrem w ręku, weszłyśmy tam...
Był to obszerny pokój, przeznaczony, jakby na garderobę i dopełnienie sypialnego.
Drzwi były równoległe drzwiom pokoju pierwszego.
Przy tych drzwiach, równie jak przy pierwszych, był młotek metalowy pięknej roboty; obydwa zdawały mi się dziełem Benvenuta Cellini.
Rzecz widoczna, że oboje drzwi do tego samego wychodziły przedpokoju.