Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/212

Ta strona została przepisana.

Gertruda zbliżyła światło do zamku; na podwójny spust był zamknięty.
Byłyśmy więc uwięzione.
Trudno wypowiedzieć, jak dwie osoby, chociażby różnego stanu, na jednakowe narażone niebezpieczeństwo, mają wspólne myśli i nie mówiąc nawet, udzielają ich sobie.
Gertruda zbliżyła się do mnie.
— Czy panienka uważała — rzekła żeśmy tylko pięć stopni schodów przebyły?
— Tak, odpowiedziałam.
— Jesteśmy więc na dole.
— Bezwątpienia.
— Tak że... — dodała zniżając głos i patrząc na okiennice zewnątrz.
— Gdyby nie kraty, przerwałam.
— A czy panienka miałaby odwagę?
— Odwagę!... — zawołałam, bądź oto spokojna.
Tym razem Gertruda dała mi znak milczenia.
— Tak, tak, rozumiem, rzekłam.
Gertruda dała mi znak, abym pozostała na miejscu i poszła zanieść kandelaber do sypialnego pokoju.
Pojęłam jej zamiary i zbliżyłam się do okna, aby obejrzeć rygle.