Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/216

Ta strona została przepisana.

stem od twego ojca, który zaleca ci ufność dla obrońcy.“
„Spal tę kartkę.“
Kilkakroć przeczytałam kartkę, następnie podług zalecenia, wrzuciłam w ogień.
Pismo zupełnie było mi nieznane.
Obydwie z Gertrudą ginęłyśmy w domysłach: po stokroć razy biegałyśmy do okna, chcąc ujrzeć kogo na brzegu, lub w głębi lasu, lecz daremnie, wszędzie pusto było.
W godzinę po obiedzie, zapukano do drzwi, po raz pierwszy o tej godzinie po naszem przybyciu: kazałam otworzyć.
Wszedł mężczyzna, który już z nami mówił.
Z twarzy, poznać go nie mogłam, bo był pierwej zamaskowany, przecież z głosu, po pierwszym poznałam go wyrazie.
Podał mi pismo.
— Od kogo, panie?... — zapytałam.
— Niech panna raczy czytać, a zobaczy — odrzekł.
— Nie będę czytała, nie wiedząc od kogo.
— Możesz pani uczynić, co się jej podoba. Miałem zlecenie oddać jej i oddałem.
To mówiąc, położył list na taborecie, gdzie miałam oparte nogi i wyszedł.
— Co czynić?... — zapytałam Gertrudy.