— Tak — odpowiedział Bussy — pismo i podpis własnoręczny.
Dyana westchnęła.
— Miałżeby być mniej winnym, niż sadziłam?... — rzekła cicho.
— Kto, książę?... — zapytał Bussy.
— Nie, on, hrabia de Monsoreau.
Teraz Bussy westchnął.
— Mów pani — rzekł — osądzimy księcia i hrabiego.
— List ten, którego podejrzywać nie miałam przyczyny, albowiem usprawiedliwiał moje obawy, tem droższą uczynił przyrzeczoną pomoc nieznajomego, który działał w imieniu mojego ojca; w nim tylko miałam nadzieję.
Moje i Gertrudy spojrzenia biegły w stronę wody i lasu, lecz nic nie podniecało, ani usprawiedliwiało naszych nadziei, wszędzie było pusto.
Było to w styczniu, wieczory długie i do dziewiątej czekać daleko.
Noc była pogodna i gdyby nie zimno, można by ją uważać za wiosenną lub jesienną, tak niebo pełne było gwiazd a księżyc na nowiu srebrnym połyskiwał blaskiem.
Otworzyłyśmy okna od pokoju Gertrudy,
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/218
Ta strona została przepisana.