Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/219

Ta strona została przepisana.

który w każdym razie mniej powinien być strzeżonym.
Około siódmej, lekka mgła wystąpiła na powierzchnię wody, wytężony wzrok zdołał ją przejrzeć.
Ponieważ nic nie oznaczało czasu, nie wiedziałyśmy, która godzina, lecz na brzegu zdawało nam się widzieć cienie jakieś.
Zbliżały się one ostrożnie, a ciemne krzewy sprzyjały im.
Zjawisko to mogłybyśmy za złudzenie uważać, gdyby rżenie konia nas nie doszło.
— To nasi przyjaciele — pomruknęła Gertruda.
— Albo książę, odpowiedziałam.
— O! książę by się nie ukrywał.
Ta uwaga upewniła mię.
Podwoiłyśmy baczność.
Jakiś mężczyzna jechał przodem, pozostawiwszy wielu innych w ukryciu.
Zsiadł z konia, podszedł do łodzi, odwiązał ją i w milczeniu ku nam podpływał.
W miarę jak postępował, wzrok mój silił się przebić ciemność.
Naprzód, zdawało mi się, że widzę wysoki wzrost, następnie rysy pana de Monsoreau, nako-