Przytem droga, którą hrabia obrał, prowadziła do zamku Meridor.
Jadąc spiesznie, mogliśmy tam przybyć za kwadrans.
Przybywszy na polankę w lesie, dobrze mi znaną, hrabia zwrócił się na lewo.
Krzyknęłam i chciałam, mimo pospiesznego biegu, zeskoczyć na ziemię; lecz hrabia pochwycił mię silnie i przesadził na swego konia.
Mój wierzchowiec, czując się wolnym, zarżał i w las pobiegł.
Wszystko to tak spiesznie wykonał, że nawet krzyknąć nie miałam czasu.
Pan de Monsoreau zatkał mi usta chustką.
— Pani — rzekł — przysięgam na honor że wszystko czynię z rozkazu twego ojca. Wszak okazałem dowód, którego jeżeli nie dosyć, będziesz wolną.
— Lecz pan mi mówiłeś, że jedziemy do ojca, rzekłem odepchnąwszy rękę.
— Tak, mówiłem; lecz dlatego, żebyś była nie chciała iść za mną.
— Teraz pytam pani — mówił przystając — czy chcesz przyśpieszyć zgon barona? chcesz swojej hańby? powiedz, a zawiozę cię do zamku Meridor.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/245
Ta strona została przepisana.