Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/251

Ta strona została przepisana.

— Nakoniec, w Paryżu, przyjmiesz pani mieszkanie skromne i oddalone.
— Właśnie pragnę żyć ukrytą, a im schronienie będzie skromniejsze, tem pożądańsze.
— Skoro porozumieliśmy się we wszystkich punktach, nie pozostaje mi jak złożyć moje uszanowanie, przysłać pokojowę i zająć się podróżą pani.
— Bądź pan pewny, że ja również dotrzymam słowa.
— Tego pragnę jedynie — rzekł hrabia — a przyrzeczenie pani, czyni mię najszczęśliwszym z ludzi.
To mówiąc, ukłonił się i wyszedł.
W pięć minut, przyszła Gertruda.
Radość dobrej dziewczyny była wielka; sądziła bowiem, że ją chciano na zawsze ze mną rozdzielić.
Opowiedziałem jej co się przytrafiło; potrzebowałam podzielić się myślami, przeczuciami i niepokojem.
Uległość pana de Monsoreau dziwiła mię, lękałam się złamania traktatu zawartego.
Kiedy kończyłam opowiadanie, tentent konia dał się słyszeć.
Pobiegłam do okna i przekonałam się, ze hrabia odjechał w przeciwną stronę.