Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/265

Ta strona została przepisana.

widział, nigdy nie zapomni... I ja obciąłem ciebie zapomnieć, a nic mogłem.
I po raz pierwszy błyskawica namiętności zaświeciła, w oczach hrabiego.
Zatrwożył mnie ten płomień, pochodzący z ogniska, które zgasłem sadziłam.
Umilkłam.
— Co pani myślisz przedsięwziąć? — zapytał hrabia.
— Panie — odpowiedziałam, czy nie moż n zmienić mieszkania, wyprowadzić się na mną ulicę, albo powrócić do Meridor?
— Napróżno — odrzekł pan de Monsoreau wstrząsając głową.
— Książę Andegaweński jest straszny i skoro ma ślad, pewnie cię znajdzie.
— A! Boże! Boże! pan mię zatrważasz.
— Nie chciałbym, lecz mówię prawdę.
— A więc nawzajem ja panu zadam pytanie: co myślisz czynić?
— Niestety! — odparł hrabia i dziką ironią — mało ja mam pomysłów i gdybym znalazł środek, nie byłby zgodnym z wolą pani.
— Może niebezpieczeństwo nie jest tak nagłe?
— Przyszłość panią przekona — odpowiedział hrabia powstając. — W każdym razie, po-