Byłam przygotowana na wszystko, byle nie popaść w ręce księcia.
Uzbroiłam się w sztylet i wrazie wypadku, gotowa byłam śmierć sobie zadać.
Obwarowałyśmy się w pokoju; przez niepojęte niedbalstwo, brama od ulicy nie miała zasuwy.
Zgadłyśmy światło, i stanęły w oknie.
Wszystko było spokojnie, aż do jedenastej wieczorem... na raz, pięciu mężczyzn wyszło z ulicy Ś-go Antoniego, naradzali się i potem ukryli pod pałacem Tournelles.
Zaczęłyśmy drżeć... bo ci ludzie na nas czyhali.
Stali nieruchomo przez jaki kwadrans.
Potem, ukazało się dwóch innych z ulicy Ś-go Pawła.
Księżyc wychyliwszy się z za chmur, dozwolił Gertrudzie w jednym z nich poznać Aurillego.
— Niestety!... panienko, to oni!... — mówiła biedna dziewczyna.
— Tak, to oni — odpowiedziałam drżąca z przestrachu — a tamci pięciu gotowi są dać im pomoc.
— Muszą, wyważać bramę — mówiła Gertruda, a wtedy sąsiedzi usłyszą i nadbiegną.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/272
Ta strona została przepisana.