Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/277

Ta strona została przepisana.

— Zdumione mówiłyśmy: co to za człowiek i jak wszedł?
Wkrótce stąpanie dało się słyszeć; ukazał się mężczyzna chwiejący, wyciągnął rękę i upadł z głuchym jękiem na pierwszych stopniach schodów.
Widocznie, że ten mężczyzna, szukający schronienia, korzystał z otworzonych drzwi przez księcia Andegaweńskiego.
Obawiać się go nie miałyśmy potrzeby, bo on to naszej potrzebował pomocy.
— Światła! rzekłam do Gertrudy.
Nie omyliłyśmy się, byłeś pan omdlały.
Widziałyśmy jak pan broniłeś się i jako waleczny, zasługiwałeś na opiekę.
W jednej chwili, wniosłyśmy cię do pokoju i położyły na łóżku.
Ciągle byłeś omdlały a pomoc chirurga była konieczna.
Gertruda przypomniała sobie, że słyszała o cudownej kuracyi lekarza z ulicy Beautrellis.
— Ten człowiek może nas zdradzić, rzekłam.
— Bądź pani spokojną, mam na to sposób.
— Jest to odważna i rozsądna dziewczyna — mówiła po chwili przestanku Dyana.
Powierzam się jej zupełnie.