Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/279

Ta strona została przepisana.

Wszystko będzie dobrze, mówił, niech tylko zaśnie.
Gertruda znowu zawiązała mu oczy i odprowadziła, aż na ulicę Beautrellis.
Uważała tylko, że liczył kroki.
— W rzeczy samej — odezwał się Bussy — policzył je.
To zatrwożyło nas nieco, lekarz mógł zdradzić, a więc postanowiłyśmy zatrzeć ślady gościnności.
Przywołałam całą moję odwagę.
Była druga po północy i ulice puste.
Gertruda podniosła pana, ja jej pomogłam i wyniosłyśmy cię nad fosę Temple.
Strwożone powracałyśmy śpiesznie.
Nic spotkałyśmy nikogo i nikt nas nie widział.
— A! pani — rzekł Bussy składając ręce. Jakże odwdzięczę to, co dla mnie uczyniłaś?
Nastąpiło milczenie, w czasie którego Bussy z zapałem na Dyanę spoglądał.
Młoda piękność oparła głowę na ręku.
W tem zegar bić zaczął na kościele świętej Katarzyny.
— Druga!... — zawołała Dyana — druga! a pan tutaj.