— Ten nowy dowód poświęcenia, był dla mnie nowym ciosem.
Dwa dni minęły jak błyskawica i nic nie zamieszało spokojności naszej.
Co przez te dwa dni wycierpiałam, niepodobna opisać.
Gdy noc po drugim dniu nadeszła, czułam się osłabioną; wszelkie uczucia zdawały się we mnie zamierać.
Byłam zimna, milcząca, nieczuła z pozoru jak posąg; serce tylko biło gwałtownie.
Gertruda stała w oknie.
Ja siedziałam tu gdzie teraz i kiedy niekiedy chustką pot z czoła ocierałam.
Nagle, Gertruda wyciągnęła ku mnie rękę i rzekła:
— Pani.
— Co? zapytałam.
— Czterech ludzi... widzę czterech. Zbliżają się... otwierają... wchodzą.
— Niech wejdą — odpowiedziałam machinalnie.
— Ale ci czterech... to bezwątpienia książę Andegaweński, Aurilly i dwóch jeszcze.
Za całą odpowiedź, dobyłam sztylet i położyłam na stole.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/282
Ta strona została przepisana.