Ta strona została przepisana.
Nasz pan choć winien miliony
Niechaj się nie trworzy oto,
Zsypie się srebro i złoto,
Kiedy każdy ulubiony
— Wybornie — rzekł Quelus, nawijając jedwabne czółenko — piękny masz głos Chicocie, dalej, drugą zwrotkę, mój przyjacielu.
— Walezyuszu — rzekł Chicot, nie odpowiadając Quelusowi — nie każ mię nazywać przyjacielem, bo mię to obraża.
— Mów wierszem Chicocie — odpowiedział król — twoja proza nic nie warta.
— Dobrze, i zaczął:
Ten wynajdzie nowe szaty,
Ten modnie fryzy skarbuje,
Ten przypnie i pióra i kwiaty,
— Brawo! — rzekł kroi — czy to nie ty d’O, wynalazłeś mączkę z ryżu?
— Nie, Najjaśniejszy panie — rzekł Chicot — to pan de Saint-Megrin, który przeszłego roku przeniósł się do wieczności. Szkoda, tylko ta mączka może go unieśmiertelnić.
— Zapewne — odezwał się Schomberg.