Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/296

Ta strona została przepisana.

W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen.
— Amen — powtórzył król.
Chicot pocałował ziemię z wielkiem zadowoleniem obecnych, nie pojmujących tej sceny i zajął swoje miejsce w kolasie.
— Powiedz mi — rzekł król, który chociaż w krótkiem panowaniu wielką część władzy postradał, ale miał jeszcze przywilej pytania. — Powiedz mi Chicot, co znaczy ta twoja litania i bicie się w piersi przed domem tak lichym?
— Najjaśniejszy panie — odparł Chicot — twój trefniś jest jak lis, który póty liże kamienie zlane krwią jego, aż się doczeka, że na tych kamieniach roztrzaska się głowa tych, którzy jego krew przeleli.
— Najjaśniejszy panie! — zawołał Quelus — jak Wasza królewska mość mogłeś słyszeć — Chicot wymówił nazwisko księcia Mayenne — pewnie jego modlitwa miała na celu razy, o których mówiliśmy przed chwilą.
— Mów, panie Jakóbie do Luris, hrabio do Quelus — rzekł Chicot.
— A więc? — odezwał się Quelns.
— Ja sam opowiem wszystko, — przerwał Chicot. — W tym domu przed laty, miałem kochan-