Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/312

Ta strona została przepisana.

— Jeżeli będziesz pił, to każę przynieść cztery, nawet sześć. Sam zaś pijąc, to dwóch będę miał dosyć.
— W rzeczy samej, bardzo dosyć, jeśli przytem postne będziesz jadł potrawy...
— Zapewne; któżby w poście jadł z mięsom?
Poszedł do kuchni, podczas gdy gospodarz udał się po wino do piwnicy i wyniósł z tamtąd pulardę.
— Co tam robisz mój bracie?... — mówił Gorenflot — przeczuwając chęć gaskończyka — co tam robisz?
— Jak widzisz, zamawiam sobie tego karpia, aby go kto inny nie zabrał. We wstępną środę, ubiegają się o podobne potrawy.
— Karp!... — rzekł zdziwiony Gorenflot.
— Zapewne, że karp!... — odpowiedział Chicot — podsuwając pod nos zakonnika, smaczny kąsek.
— A od jakiegoż to czasu karpie miewają dzioby?... — zapytał zakonnik.
— Gdzie tu dziob? to pysk.
— A skrzydła?
— To płetwy?
— A. pióra?
— To łuski, mój przyjacielu; jak widzę, upiłeś się.