— Nawet książęta?...
— Powtarzam ci, nawet książęta... Wchodzę z pokorą pomiędzy zgromadzenie wiernych...
— Zgromadzenie wiernych — powtórzył Chicot, cóż to tam za zgromadzenie?..
— Wchodzę pomiędzy wiernych — powtarzał zupełnie pijany Gorenflot — przyholują mię, zaczynam...
To mówiąc, podniósł się.
— A więc zaczynaj.
— Zaczynam — powtórzył Gorenfiot, z trudnością władając językiem, lecz zaledwie postąpił krok, uderzył o róg stołu i upadł na posadzkę.
— Brawo!.. — rzekł Chicot, podnosząc go i sadzając na krześle — postępujesz, witasz słuchaczy i mówisz...
— Nie, ja nic nie mówię, moi przyjaciele będą mówili.
— Co będą mówili przyjaciele?..
— Przyjaciele powiedzą: Wyborna twoja mowa bracie Gorenflot, braciszku Gorenflot.
I z pieszczotą kilkakroć powtórzył swoje nazwisko.
— Śliczne masz nazwisko — rzekł Chicot — ciekawym co też powie — dodał po cichu.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/323
Ta strona została przepisana.