ujrzawszy księcia de Mayenne, i dla Mikołaja Dawid powrócił do Paryża.
Jakeśmy widzieli, podwójną zaprzysięgał zemstę, lecz żeby uderzyć na księcia z domu Lotaryngskiego, nieprzyjaznego królowi, za mało był znaczącym i musiał czekać cierpliwie, na pojawić się mogącą chwilę zemsty.
Zupełnie co innego było z Mikołajem Dawid, który był tylko adwokatem normandzkim; prawda, przebiegłym, który pierwej był żołnierzem niż prawnikiem, pierwej fechmistrzem niż wojakiem.
Chicot chociaż nie był fechmistrzem, robił dobrze bronią i pod jej opiekę, chciał oddać zemstę swoję.
Dlatego bacznie zaglądał pod kaptury, spodziewając się pod którym poznać Mikołaja.
Tak zajęty, widział, że wychodzący znowu musieli okazywać znaki furtyanowi, że zaś nie miał podobnego, zimny pot wystąpił mu na czoło.
Brat Gorenflot pokazał mu znak, za pomocą którego wejść było można, lecz zapomniał o tym, który wyjść dozwalał.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/339
Ta strona została przepisana.