Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/342

Ta strona została przepisana.

Schylił się więc aby głowy jego nie dojrzano.
Furtyan i mały mnich przeszli mimo.
— Cóż u licha! — myślał, czy tych trzech mnichów i ton mały będą nocować w kościele.... Niech tylko wyjdą, a postawię krzesła na ławkach, jak Pelion na Ossie i wyjdę oknem.
— Tak, oknem — powtórzył Chicot — ale z okna wyjdę na dziedziniec, a to przecież nie ulica. Lepiej podobno noc w konfesyonale przepędzić. Habit Gorenflota ciepły jest i nie będzie tak źle spać, jak to nieraz bywało.
— Zgasić lampy — odezwał się mnich mały. — Miech wiedzą wszyscy, że rada skończona. Furtyan za pomocą długiego kapturka pogasił lampy w nawie, którą zupełna ogarnęła ciemność.
Następnie zgasił światła w chórze.
Tak więc, kościół został oświetlony bladym promieniem zimowego księżyca, który przez kolorowe szyby zaledwie się przedzierał.
Po zgaszeniu światła ucichł i szmer.
Dzwon uderzył północ.
— A to przyjemnie — rozmyślał Chicot — o północy być w kościele; na mojem miejscu. Henryk chybaby umarł ze strachu. Szczęściem, że