szono. Zmierzyłem głębię przepaści i moja dusza, jak dusza proroka, ciężką uczula boleść.
Szmer zadowolenia przebiegł zgromadzenie. Książę objawił sympatyę dla cierpień kościoła, a to było niejakiem wypowiedzeniem wojny tym, którzy go udręczali.
— Wśród tego głębokiego smutku — mówił dalej książę — doszedł do mnie głos wielu szlachty, bogobojnych synów wiernych ojców, którzy pragnęli podeprzeć zachwiany ołtarz Spojrzałem w około siebie i zdawało mi się, że Bóg lud swój na dwie części rozdzielił. Z jednej strony byli źli i cofnąłem się od nich z oburzeniem, z drugiej, byli wybrani i padłem w ich objęcia. Bracia moi, oto jestem pomiędzy wami.
— Amen!... — rzekł cicho Chicot.
Zbyteczna ostrożność, Chicot mógł się głośno odezwać, a jego głos nie byłby słyszany w chaosie oklasków i brawa, które napełniły kaplicę.
Trzej lotaryngscy książęta, dawszy znak, uspokoili zgromadzenie, a następnie, kardynał powstał i odezwał się:
— Więc dobrowolnie książę do nas przybyłeś?“
— Dobrowolnie.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/349
Ta strona została przepisana.