Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/376

Ta strona została przepisana.

Ta szczerość rzucona w twarz adwokatowi, szczególny wpływ na nim wywarła, bo z przestrachu konwulsyjnie śmiać się zaczął.
— Mój brat Karol żartuje — rzekł Henryk Gwizyusz do bledniejącego adwokata — o twojej zaś wierności nikt z nas nic powątpiewa, nic w jednej sprawie dałeś już tego dowody.
— A osobliwie w mojej — pomyślał Chicot pokazując pięści nieprzyjaciołom.
— Bądź spokojny Karolu i ty Katarzyno, naprzód pomyślałem o wszystkiem. Piotr de Gondy zawiezie genealogię do Rzymu, ale pomieszaną z innymi papierami tak, że nie będzie wiedział co wiezie. Papież zatwierdzi albo odrzuci, a Gondy o niczem wiedzieć nie będzie i powróci do Francyi przywożąc ją potwierdzoną, lub odrzuconą. Ty Mikołaju Dawidzie, jednocześnie z nim wyjedziesz i będziesz go czekał w Chalons, Lyonie, albo Avignionie, stosownie, jak cię zawiadomimy. Tak więc, ty tylko będziesz wiedział o naszych zamiarach i ty sam możesz się szczycić naszem zaufaniem.
Dawid skłonił się.
— Ale pod jakiemi warunkami, to wiesz kochanku — pomruknął Chicot — bądź spokojny, przysięgam ci na zwłoki świętej Genowefy, po-