do królowej. Hej/ konia dla pana Saint-Luc, albo nie, moja kolaska dość szeroka, możemy się zmieścić.
Joanna de Brissac jednego wyrazu nie straciła z mowy królewskiej, chciała się odezwać, ale skinienie męża nakazało jej milczenie.
— Do licha!... — szepnął — uwolniwszy się od Franciszka Andegaweńskiego, nie myślę różnić się z Henrykiem Walezyuszem. Najjaśniejszy panie — dodał głośno — tyle mam miłości dla ciebie, że pójdę za tobą na koniec świata.
Nastąpiło zamieszanie, klękania, pożegnania; niepodobna było dosłyszeć, co król mówił do panny de Brissac i jej ojca.
Konie zarżały na dziedzińcu, pochodnie jaskrawo odbiły się w oknach, król odjechał. Za nim, pomału dworzanie i inni biesiadnicy opuścili weselną ucztę.
Joanna, pozostawszy tylko ze służącemi, uklękła przed obrazem świętego, do którego szczególne miała nabożeństwo, następnie zażądała być samą i niecierpliwie czekała męża.
Pan de Brissac posiał sześciu służących aby powracającemu zięciowi towarzyszyli, Po dwugodzinnem czekaniu, służący powrócili i powiedzieli, że bramy Luwru zamknięte i że
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/39
Ta strona została przepisana.