— Za kogóż wydał swą córkę?... — znowu nieśmiało zapytał.
— Wydał córkę?..
— Tak.
— Dyana poszła za mąż?...
— Cóżby w tem było nadzwyczajnego.
— Zapewne, że nic; ale jabym pierwsza o tem wiedziała.
Ciężkie westchnienie wydarło się z piersi Bussego.
— Kiedy tak — rzekł — to pannę de Meridor zastaniemy w domu?...
— Tak sądzę — odpowiedział Saint-Luc, ze znaczeniem, jakby pojmował myśli żony godził się na nie.
Nastąpiło milczenie, w czasie którego każdy myślał o swojem.
— Otóż!.. — zawołała nagle Joanna, wznosząc się na strzemionach — otóż widać już wieże zamku. Patrz, panie Bussy, w pośród tych drzew, które za miesiąc zazielenieją, patrzaj, czy wodzisz dach ceglany?...
— Tak jest, widzę — mówił Bussy, z mocnem wzruszeniem. — Więc to zamek Meridor?...
Na widok tego pięknego i bogatego kraju, na widok domu zamożnego, przypomniał sobie
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/396
Ta strona została przepisana.