mówić z panem de Meridor, słyszeć jego zdanie o panu de Monsoreau i o księciu
Andegaweńskim, a następnie przekonać się, czy opowiadanie Dyany było szczere, bo nie mógł powątpiewać o prawdzie z ust anioła, ale czy ona sama nie myliła się w czymkolwiek, co do zaszłych wypadków?
Bussy zachował jak widzimy, dwa różne uczucia, które go na pośredniej trzymały drodze nawet wśród miłosnego szału, to jest, miał na względzie osoby obce i wysoko cenił ukochaną przez siebie kobietę.
Tak więc, pani de Saint-Luc, mimo przenikliwości kobiecej była w tem przekonaniu, że Bussy po raz pierwszy słyszy imię Dyany i że to imię nie budzi w nim żadnej nadziei, jako należące do prowincyonalnej piękności, może nieco nie zgrabnej i pomieszanej przybyciem gości z wielkiego świata.
Sądziła więc, że sprawi mu przyjemną niespodziankę.
Przecież jedna ją rzecz dziwiła, że chociaż dmuchnęła w trąbkę, aby uprzedzić o swoich odwiedzinach, co było pomiędzy nią a Dyaną umówionym znakiem, ostatnia nie ukazywała się na zwodzonym moście.
Zamiast Dyany, ujrzała wychodzącego z głó-
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/399
Ta strona została przepisana.