Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/401

Ta strona została przepisana.

jeszcze poznać nie mogę. Stare oczy nie do płakania, a kiedy płaczą, to łzy je palą.
— Prawda, kochany baronie — rzekła młoda kobieta — twój wzrok widać osłabiony, bo mimo stroju poznałbyś mnie zapewnie. Muszę ci więc powiedzieć moje nazwisko.
— Bardzo proszę — odrzekł starzec — wierzaj mi, zaledwie cię widzę.
— A więc mam honor przedstawić się panu jako pani de Saint-Luc.
— Saint-Luc — powtórzył starzec — nie mam szczęścia znać tego nazwiska.
— Ale może pan znasz moje panieńskie nazwisko — odparła młoda mężatka — Joanna de Cossé-Brissac.
— A! mój Boże! — wykrzyknął starzec, drżącemi rękami otwierając zaporę.
Joanna nie pojmując tego szczególniejszego przyjęcia, tak różnego od tego jakiego się spodziewała, co przypisywała wiekowi starca i jego osłabieniu, gdy ujrzała się nakoniec poznaną, zsiadła z konia i pobiegła rzucić się w jego objęcia, jak zwykle; ściskając go, widziała, że płacze.
— To z radości — pomyślała. — Jak widzę, serce zawsze jest młode.
— Pójdź — rzekł starzec uściskawszy Joannę.