Dyana rzuciła spojrzenie na młodzieńca, które znaczyło:
— Ty, którego nazywają walecznym, miałżebyś lękać się księcia, równie jak pan de Monsoreau?
Bussy zrozumiał to i uśmiechnął się.
— Panie baronie — rzekł — przebacz mi prośbę jaką do ciebie zaniosę i ty pani, ze względu na moje dobre chęci, miej mię za usprawiedliwionego.
Wszyscy spojrzeli po sobie.
— Panie baronie — odezwał się Bussy — zapytaj pani de Monsoreau...
Ostatni wyraz wymówił dobitnie, a Dyana zbladła.
Bussy spostrzegł to i odmienił zdanie.
— Zapytaj twojej córki, czy jest zadowolona ze związku, który jej poleciłeś, na który ona sama zezwoliła.
Dyana złożyła ręce i łkać poczęła.
Tyle odpowiedzieć mogła Bussemu.
Żadna odpowiedź nie mogła być wyraźniejszą.
Oczy starego barona napełniły się łzami, poznał albowiem, że za porywcza przychylność dla pana de Monsoreau, córce jego zgotowała nieszczęście.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/436
Ta strona została przepisana.