Gorenflot chrapał okropnie i mówił przez sen zarazem.
Dowód oczywisty, że sumienie i żołądek musiały być przeładowane.
Wyrazy wymawiane przez sen, połączone razem, tworzyły dziwną mieszaninę wymowy duchownej i maksym światowych.
Mimo tego, Chicot uważał, że w zupełnej ciemności trudno mu będzie przebrać Gorenflota tak, aby przebudziwszy się, nie mógł domyślać się co zaszło; po ciemku, mógł udeptać mnicha i przez ból przebudzić z sennego letargu.
Podmuchał więc na węgle w kominie, ażeby nieco rozjaśnić izbę.
Gdy Chicot dmuchał, Gorenflot przestał chrapać i mówił przez sen.
— Bracia moi! jak straszny wiatr, to gniew Boży, to wyziew, który mi daje natchnienie.
I znowu chrapał.
Słysząc, że znowu śpi, Chicot zaczął przebierać mnicha.
— Bru! bru! to zimno! Nieszczęście, winne grona nie dojrzeją tego roku.
Chicot przerwał zatrudnienie i czekał chwilę.
— Bracia, znacie moje gorliwość — mówił
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/442
Ta strona została przepisana.