lewo, zatrzymują się przed jednym z domów, szukają czegoś.
— Nie inaczej.
— Jakby wejść chemii — rzekł Schomberg, Miaiżeby nam ujść?
— Ależ to nie on, bo miał iść przecie na przedmieście Św. Antoniego, a ci wykręcili na ulicę Św. Pawła — rzekł Maugiron.
— Kto wie — zagadnął Schomberg — czy mylnej nie wskazał nam drogi, bądź z lekceważenia, bądź naumyślnie?
— I to być może — zakończył Quelus.
Ta myśl poruszyła młodych ludzi z miejsca i poskoczyli ze szpadami dobytemi ku dwóm osobom, które się zatrzymały przy bramie domu.
Jedna z tych osób włożyła klucz w zamek i brama miała się już otworzyć, gdy szelest przybywających zatrzymał dwie tajemnicze osoby.
— Co tam takiego? — zapytała jedna, zwracając się do towarzysza.
— D’Aurilly, może oni nie umyślnie nas napastują?
— A! Jaśnie oświecony panie — zapytał mający bramę otworzyć. — Czy dasz się poznać, czy incognito zachowasz?
— Zbrojni!
— Może zazdrośni kochankowie. — Mówiłem Waszej książęcej mości, że ta pani jest bardzo
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/45
Ta strona została przepisana.