Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/461

Ta strona została przepisana.

o czem nie wątpię, tem więcej potrzebuje modlitwy i dla tego pewnie jałmużny opatrzy. Kiedy spotkam jakiego uczonego zapytam go: czy mam się modlić o spełnienie nieznanych mi zamiarów, osobliwie, że mam podejrzenie ich niegodziwości. Uczynię, co mi uczony przykaże, i tym sposobem za nic nie będę odpowiedzialnym. Gdybym zaś żadnego uczonego nie spotkał, nie będę się modlił, a za jałmużnę zjem sobie śniadanie.
Dla dokonania zamiaru, Gorenflot stanął przy murze i czekał.
W pięć minut, drzwi się otwarły i jeździec ukazał się znowu.
Gorenflot zbliżył się do niego.
— Panie — rzekł — jeżeli pięć „Ojcze nasz” i pięć „Zdrowaś” mogą się przydać...
Jeździec zwrócił się do Gorenflota.
— Gorenflot! — zawołał.
— Pan Chicot!... — wykrzyknął zdumiony mnich.
— Do dyabła! gdzie idziesz, przyjacielu? — zapytał Chicot.
— Ja sam nie wiem, a ty?
— Ja co innego, ja wiem gdzie jadę; prosto przed siebie.
— Daleko?
— Gdzie stanę. Ale ty przyjacielu, skoro