Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/49

Ta strona została przepisana.

— Jesteście w błędzie. Oto jak się rzecz ma i chcę, aby mi wierzono.
Młodzi kawalerowie słuchali z najgłębszem uszanowaniem tego co następuje:
— Wyszedłem — mówił książę Andegaweński wolno i wyraźnie, jakby chciał każdy wyraz wyryć w duszy słuchaczy — wyszedłem poradzić się żyda Manassessa, który wyczytuje przyszłość ze szkła i z fusów kawy. Jak wiecie mieszka on na ulicy Tournelle. Przechodząc, d’Aurilly was spostrzegł i wziął za patrol łuczników. Otóż — dodał, z udaną wesołością, chcieliśmy ujść przed waszemi oczyma.
Tak mówiąc, książę nieznacznie wszedł na ulicę świętego Pawła i znalazł się w miejscu, z którego mógł być słyszany od straży w Bastylli, nie ze wszystkiem bowiem wierzył grzeczności ulubieńców królewskich, bo wiedział, jaką nienawiść ukrytą i straszną Henryk III-ci żywi dla niego w piersiach.
— Teraz panowie, skoro wiecie wszystko — mówił książę — żegnam was.
Wszyscy skłonili się, a książę idąc, wciąż się oglądał.
— Jaśnie oświecony panie — mówił d’Aurilly — przysięgam, że ci panowie jakieś złe mieli zamiary.