Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/502

Ta strona została przepisana.

Chicot udał się przy moście Villeneuve-le Roi do wynajmującego konie.
— Czy nie widziałeś — zapytał — trzech ludzi jadących na mułach, którzy powinni byli tędy rano przejeżdżać.
— Rano? nie panie — odpowiedział wynajmujący konie — zdaje mi się, że wczoraj.
— Wczoraj?
— Tak, o siódmej w wieczór.
— Widziałeś ich?
— Tak, jak zwyczajnie podróżnych.
— Nie domyślałeś się jakiego są stanu?
— Jeden zdawał się panem, drugi zaś służącym.
— To oni!... — rzekł Chicot dał mu talara, Następnie, mówił do siebie:
— Wczoraj wieczór, o siódmej, do licha! wyprzedzili mię o dwanaście godzin. Nie traćmy czasu. Odwaga!
— Słuchaj, panie Chicot — rzekł mnich — odwaga, ale pewno nie ma jej mój Panurgus.
W rzeczy samej, biedne zwierzę chwiało się na nogach i udzielało swojej słabości mnichowi.