Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/51

Ta strona została przepisana.

— Czy jesteś pewny, że bramę otworzyłeś?
— Najpewniejszy.
— A czy ją na powrót zaniknąłeś?
— Bramę?
— Tak.
— Zapewne.
Z niepewności wyrażenia d’Aurillego wnosić można, że bramy owej nie zamknął — przecież książę tego nie zważał.
— Wszystko to dobrze — mówił książę — ale nie wiem co to znaczy?...
— Ja mogę Waszej książęcej mości powiedzieć; oni na kogoś czatują. Wasza książęca mość ma nieprzyjaciół i kto wie...
— A więc wracajmy, pozwalam.
— Przynajmniej nie w tak ciemną noc.
Moje obawy są słuszne, bo towarzyszę pierwszemu księciu krwi królewskiej, następcy tronu, którego ażeby nie posiadł, tylu sobie życzy...
Ostatnie wyrazy skłoniły Franciszka do odwrotu; przecież w duchu nie przebaczył kawalerom, którzy stanęli na przekor jego zamiarom i postanowił przy zdarzonej sposobności po ludzku im odpłacić.
— Dobrze — rzekł — wracajmy do pałacu; tam zastaniemy Bussego, gościa z owego prze-