kiem łabędzia, nie chciał zmieniać mieszkania i zdawał się być nieczułym na wszystko.
Skoro tylko Bernouillet zamknął drzwi za sobą, Chicot udał się do swojej dziury, skąd przedstawił mu się widok, rozweselejący jego samotność.
Dawid, nazajutrz po swoim przyjeździe, widząc niechęć gospodarza, odezwał się grożąc mu pięścią:
— Za pięć, albo sześć dni, za wszystko mi głupcze odpowiesz.
Chicot z tych wyrazów domyślał się, że Mikołaj nie opuści zajazdu, aż otrzyma odpowiedź legata.
Siódmego dnia, skoro gospodarz nalegał aby Dawid ustąpił z mieszkania, mówiąc, że go bardzo potrzebuje, lokator zachorował.
Gospodarz doniósł o tem Chicotowi.
— Dobrze, dobrze — rzekł Chicot zacierając ręce — kto wie czy przyjaciel Heroda nie wyniesie się na pole Elizejskie.
— Być może — odpowiedział gospodarz.
— Straszną ma gorączkę, z łóżka się zrywa, a prócz tego, je jak wilk i silny, że o mało mnie nie udusił; doktorzy nic tego pojąć nie mogą.
Chicot zamyślił się.
— Czy go pan widziałeś? — zapytał.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/522
Ta strona została przepisana.