Gorenflot spojrzał z osłupieniem na mówiącego.
— Ja!.. — rzekł.
— Tak, ty, spojrzyj tylko na twoję suknię i na twarz twoję.
— Co to ma znaczyć?.. — zapytał Gorenflot, zdziwiony wyrzutami, których nigdy nie słyszał.
— Suknia twoja powalana w błocie, a to...
— Prawda — rzekł Gorenflot, spoglądając po sobie.
— To pięknie na Dominikanina?...
— Mój przyjacielu, przebacz, pokornie odezwał się Gorenflot.
— Bądź ostrożny, bo cię opuszczę.
— Nie uczynisz tego.
— A wiesz, że są w Lyonie łucznicy?
— Przebacz mój opiekunie — wyjąkał mnich i zaczął płakać rycząc okropnie.
— Wstydź się — mówił dalej Chicot — prowadzisz życic rozwiązłe w chwili, gdy twój sąsiad umiera.
— Prawda — ze smutkiem odrzekł Gorenflot.
— Wszak chrześcianinem jesteś?...
— Tak, chrześcianinem, gotów jestem wyznać to aa ruszcie rozpalonym, jak Święty Wawrzeniec...
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/531
Ta strona została przepisana.