łeś się, aby cię nie szukał i abyś nie naraził go na opóźnienie.
Środek ten tylko na pół mię złudził; jednak sądząc, że jako człowiek mogłeś w istocie zachorować, posłałem zakonnika, aby cię skłonił do skruchy wprowadził na drogę cnoty i powinności; ale daremnie, grzesznik zapamiętały, chciałeś zabić kapłana i zapomniałeś o prawdzie owej ewangelicznej: jaką, kto bronią wojuje, od takiej zginie.
Teraz przychodzę do ciebie i mówię: Panie Dawidzie, dawni jesteśmy znajomi, skończmy raz sprawę naszą.
— Jak mamy skończyć?
— Tak, jakby się skończyło, gdybyś chorował, a mój przyjaciel wyspowiadał cię i otrzymał żądane papiery.
Wtedy z serca bym ci przebaczył. Od żyjącego nie więcej wymagam, jak od umarłego i mówię ci: Panie Dawidzie, niepospolitym jesteś człowiekiem, władasz bronią i językiem, umiesz kierować sprawami i wielkie tworzysz plany; szkodaby cię było, żebyś ginął zawcześnie.
A więc panie Dawidzie, przestań knuć spiski, powierz się mnie, zerwij z Gwizyuszami, oddaj papiery, a zgoda ze mną i z królem.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/547
Ta strona została przepisana.