Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/550

Ta strona została przepisana.

Crilon przed dwoma miesiącami bijąc się ze mną, nauczył mnie pchnięcia, którego wystarczy dla ciebie. Dalej, oddaj papiery — dodał głosem strasznym — albo cię zabiję. Nawet powiem jakim sposobem: oto pchnę cię w to samo miejsce, w które ugodziłeś Gorenflota.
Chicot nie zdołał skończyć tych wyrazów, gdy Dawid z szyderczym śmiechem rzucił się na niego.
Trefniś odparł go mieczem.
Dwaj przeciwnicy prawie jednakowego byli wzrostu; lecz odzież Chicota osłaniała jego chudość, adwokat zaś był widocznie szczupły i wysoki.
Zdawał się jak wąż przedłużać wyciągając rękę i skurczać cofając miecz; lecz jak mu Chicot przepowiedział, z silnym miał do czynienia przeciwnikiem, albowiem Chicot prawie codziennie robiąc bronią, szczególnej nabrał wprawy i Dawid wciąż napotykając żelazo, przekonał się z kim ma do czynienia.
Zrobił krok w tył.
— Aha! — rzekł Chicot — zaczynasz mię rozumieć, nie prawdaż?
— Jeszcze raz ci mówię, oddaj papiery.
Dawid znowu się rzucił na gaskończyka, lecz tym razem walka się przedłużyła, a Chicot wciąż przymierzał nie zadając razów,