Nowo przybyły nie zważając na to zupełnie, postąpił kilka kroków po posadzce marmurowej, na której rzeźby wyobrażały biskupów, ukląkł przy krześle aksamitnem księcia Andegaweńskiego, zajętego więcej myślami swojemi niż modlitwą i zupełnie nie zważającego co się dzieje w około niego.
Posłyszawszy jednak szmer, zwrócił się i półgłosem zawołał:
— Bussy!
— Witam Waszą książęcą mość — odpowiedział dworzanin, jakby wczoraj widział się z księciem i jakby w tym czasie, nic ważnego nie zaszło.
— Co ci się stało?... — rzekł książę.
— Dlaczego?
— Opuściłeś mnie nic nie mówiąc i przybywasz do Chartres oglądać koszulki Najświętszej Panny!
— Wszystko ci, Mości książę, opowiem.
— Dlaczego wcześniej nie przybyłeś?
— Widać, że nie mogłem.
— Ale co się stało od trzech tygodni — jak zniknąłeś?
— O tem właśnie mam Waszej książęcej mości powiedzieć.
— Powiesz mi skoro wyjdziemy z kościoła.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/559
Ta strona została przepisana.