jej honor, ale kazał sobie drogo tę przysługę zapłacić.
— Dokończ.
— Tak, Mości książę, panna de Meridor aby uniknąć księcia Andegaweńskiego, którego nie chciała być kochanką, rzuciła się w objęcia człowieka, którego nienawidzi.
— Co mówisz?
— Panna de Meridor nazywa się dzisiaj panią de Monsoreau.
Na te wyrazy, zazwyczaj blada twarz księcia Franciszka, okryła się gwałtownym rumieńcem; o mało krew nie trysnęła mu oczyma.
— Na rany Chrystusa!... — zawołał — czy to być może?
— Skoro ja mówię — odparł Bussy dumnym tonem.
— Ja o tobie nie powątpiewam — mówił książę — pytałem tylko, czy podobna, aby jeden z moich dworzan, taki pan de Monsoreau, śmiał ze mną do jednego ubiegać się celu?
— Dlaczego nie?... — zapytał Bussy.
— Więc i ty to samo byś uczynił?
— Zapewne, ale wprzódy uprzedziłbym Waszą książęcą mość.
— Zaczekaj Bussy — mówił książę nieco
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/564
Ta strona została przepisana.