— To ma znaczyć, że byłem zdradzony.
— Prawda; lecz co dalej.
— Nędznik! kazał mi wierzyć, że ona nie żyje.
— Prawda, postępowanie nie bardzo szlachetne, ale je nieco usprawiedliwia miłość pana de Monsoreau — mówił z ironią Bussy.
— I ty wierzysz temu? — zapytał książę ze złośliwym uśmiechem.
— Jeszcze zupełnej nie straciłem wiary; przecież jestem tego przekonania, co Mości książę, jeśli tak każesz.
Pozwól Mości książę zapytać, cobyś zrobił na mojem miejscu. Wprzódy opowiem, co on sam uczynił. Oto pan de Monsoreau wmówił w starego ojca panienki, że książę porwałeś mu córkę, przedstawił się jako opiekun i obrońca; następnie; z listem łatwowiernego starca podpłynął na łodzi do zamku de Beaugé i ztamtąd wykradł porwaną, w końcu, zamknąwszy ją w domu, który książę znasz, zmusił, że jego żoną została.
— A! to ohydne przeniewierstwo! — zawołał książę.
— Pod twemi własnemi popełnione skrzydłami — dodał dworzanin ze zwyczajną sobie śmiałością.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/567
Ta strona została przepisana.