— Dobrze; ale jak zerwać ten związek?
— Bardzo łatwo, ojcu tylko pozwolić działać.
— Baronowi de Meridor?
— Tak.
— Ależ on jest w Anjou.
— Owszem jest w Paryżu.
— U ciebie?...
— Przeciwnie, u swojej córki. Powiedz, Mości książę, że może liczyć na ciebie, a zamiast, co widział w tobie prześladowcę i nieprzyjaciela, ujrzy obrońcę; zamiast nienawidzieć twoje imię, będzie cię uważał za anioła opiekuńczego.
— Mówią, że to potężny pan i ma wielkie znaczenie w swojej prowincyi.
— Przedewszystkiem powinieneś baczyć, Mości książę, że jest ojcem, że jego córka nieszczęśliwa i że on ciężko nad nią boleje.
— Kiedyż mogę go widzieć?...
— Jak tylko do Paryża powrócisz.
— Dobrze.
— A zatem, zgoda, Mości książę.
— Zgoda.
— Słowo honoru.
— Słowo książęce. A kiedy wyjeżdżasz?..
— Zaraz w wieczór.
— Jedz, a prędko powracaj.
— Gdzie zastanę Waszą książęcą mość?...
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/569
Ta strona została przepisana.