— Lękam się złego humoru króla.
— Ba!...
— Jeszczem się nie przyzwyczaił do jego wykrzywiali.
— Bądź pan spokojny, niezadługo wszystko się zmieni.
— Jakto!... panie Chicot, czy jesteś wróżbitą?...
— Niekiedy. No, odwagi, idźmy razem.
I weszli, jeden skierował się ku mieszkaniu księcia. Andegaweńskiego, który zamieszkiwał, jakeśmy powiedzieli, apartamenta po królowej Małgorzacie, drugi poszedł do królewskiego pokoju.
Henryk III-ci dopiero co się przebudził i na silny odgłos dzwonka, mnóstwo lokai i dworzan wbiegło do królewskiej sypialni.
Natychmiast podano rosołek z drobiu, wino grzane, ciasta i mięso.
Chicot wszedłszy właśnie w tej chwili, nawet przed powitaniem swojego pana, wziął się do półmiska i do butelki.
— Na Boga!... — zawołał król nieco gniewny — otóż ten hultaj Chicot, włóczęga i próżniak.
— Co mówisz, mój synku?... — zapytał Chicot, siadając z zabłoconemi butami na krześle
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/573
Ta strona została przepisana.