Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/574

Ta strona została przepisana.

królewskiem — alboż to zapomnieliśmy ów powrót z Polski, kiedyśmy uciekali jak jelenie, a szlachta nas jak psy goniła, hau!... hau!.. hau!..
— A!... czy licho tego hultaja nadało!... przecież przez trzy tygodnie byłem spokojny.
— Ba! ba! ba! zawsze narzekasz mój synku, jakbyś poddanym był, a nie królem. Ale powiedz mi Henryczku, co robiłeś w mojej nieobecności?... jak tam szły twoje rządy?...
— Ej Chicot!...
— Czy tu w tym czasie nie powiesili którego ufryzowanego gagatka?.. A! przepraszam panie Quelus, nie widziałem cię.
— Ej, Chicot, bo się pokłócimy.
— Czy w waszej kasie, albo u żydków jest co pieniędzy, bo potrzebujemy się bawić, aby osłodzić to gorzkie życie.
I znowu zaczął jeść ciasta z emaliowanego półmiska.
Król zaczął się. śmiać — na tem zwyczajnie kończył.
— Coś robił przez ten czas?... — rzekł do Chicota.
— Skomponowałem procesyę w trzech aktach — odpowiedział trefniś.
Pierwszy akt. — Pokutnicy ubrani tylko