— Czy pan będziesz mi towarzyszył? — zapytał.
— Bynajmniej. Uprzedzę księcia, że pan wykonasz jego rozkazy, pożegnawszy króla.
Bussy oddalił się przesuwając lekko pomiędzy tłumem dworzan.
Książę Andegaweński w rzeczy samej niecierpliwie czekał w swoim gabinecie i odczytywał list, który już znają czytelnicy.
Słysząc skrzypienie drzwi, ukrył list, bo sądził, że pan de Monsoreau wchodzi.
Bussy ukazał się.
— I cóż? — zapytał książę.
— Wszystko jak najlepiej.
— Nic się nie domyśla?
— A chociażby się i domyślał. Wszak książę wywiodłeś go z nicości i możesz w nią wtrącić napowrót.
— Zapewne — odrzekł książę z owym wyrazem chmurnego zamyślenia, które zwyczajnie malowało się na jego twarzy, ilekroć potrzeba było siłę duszy okazać.
— Czy się Waszej książęcej mości mniej winnym jak wczoraj wydaje?
— Stokroć wierniejszym; jego przewinienia tem są większe, im bardziej nad niemi się zastanawiam.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/580
Ta strona została przepisana.